Bogini

Nowy Paradygmat

Jak prowadziła mnie opowieść o Demeter i Persefonie

Sen o Misteriach

W teatrze, za kulisami, uważnie śledzę to, co dzieje się na scenie. Jestem sercem tego wydarzenia, misteriów, które stworzyłam od podstaw, od niewiadomego, z moimi młodziutkimi uczniami. Jestem sercem niejawnym, ukrytym w ciemności, nie widzę, jak reagują ci wszyscy ludzie, którzy przybyli tu gromadnie, wszystkie sanghi buddyjskie w tym kraju… i nagle z oślepiającą jasnością uświadamiam sobie, że najważniejsza w tych misteriach postać w ogóle nie została wprowadzona na scenę. Że bez niej to wszystko jest jednym wielkim nieporozumieniem… co gorsza, nie ma nikogo, kto mógłby ją teraz wprowadzić oprócz mnie. O nie! Przecież wiem o sobie, że jestem z natury nieśmiała i okropnie się czuję w świetle reflektorów… ale nie mam wyjścia, nie dowiem się, kim ona jest, jeśli teraz nie znajdę odwagi i nie wyjdę na scenę. Nie dowiem się, co ona chce przeze mnie powiedzieć, dopóki nie otworzę ust… Zarzucam jakiś szal na głowę, w ręku trzymam pęk maków, wychodzę, prosto w oślepiające światło… chodzę po tej ogromnej scenie w poczuciu, że kogoś szukam, nie dowiem się kogo, dopóki nie pozwolę, aby te słowa, które chcą być powiedziane wydobyły się z ciemności… otwieram usta i wtedy one, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu śpiewają: „Persefono, córeczko, gdzie jesteś?  Persefono, córeczko, gdzie jesteś? Persefono…”

Matka córki

Co można zrobić z tak mocnym, do głębi poruszającym wydarzeniem, jak przenieść je z wymiaru śnienia do jawy? Jak sprostać wezwaniu? Bo nie ulegało żadnej wątpliwości, że Ona, Pani Demeter postanowiła posłużyć się mną w sobie wiadomych, a dla mojego małego ja całkowicie tajemniczych celach. Co trzeba zrobić ze swoim poukładanym już życiem, kiedy Budda, przyjąwszy postać Indianina schodzi nagle z ołtarza i zaczyna orać ziemię, żeby karmić ludzi a potem Bogini bierze sobie ciebie, abyś była Jej głosem i ciszą?

Jedyne, co możesz wtedy zrobić, to poddać się. Temu, co choć z ciebie zrodzone, to przekracza wszelkie wyobrażenia o tobie samej i wszelakie tożsamości, jakie sobie zbudowałaś. Pozwolić, aby rozpadały się w miarę wędrowania na ścieżce, która nagle, z wielką mocą wyłoniła się z Tajemnicy. Wraz z opowieścią o Matce i Córce, dwu wielkich Boginiach, która dała mi do ręki ową bezcenną nić Ariadny wyprowadzającą kobiety z labiryntu samotności do wspólnoty Córek Matki Ziemi.

Dlaczego właśnie taką nić, nie inną dała mi Bogini? Okazało się, że my wszystkie, wychowane od setek pokoleń w świętej opowieści o Matce boskiego Syna mamy w sobie wielką tęsknotę za Matką, dla której córka jest na tyle ważna, żeby niczym Pani Demeter, w obronie córki  potrafiła przeciwstawić się woli boskiego władcy. Za Matką, której ani prośbą ani groźbą nikt nie był w stanie zmusić, żeby zdradziła córkę milczącą zgodą na przemoc. Lojalną i wierną aż do końca, a przy tym bynajmniej nie bierną i bezradną, lecz w najwyższym stopniu sprawczą. Za taką, która dała by nam zdrowy, pełen mocy, wzorzec bycia matką dla własnych córek.

Twylah nitsch

Nowy Paradygmat

Inicjacja – narodziny z Matki Ziemi

Co roku, latem, prowadziłam misterium inicjacji, w którym każda kobieta mogła narodzić się do nowego życia jako Persefona, ukochana, od dawna poszukiwana córka Pani Demeter. To był najpiękniejszy w roku poranek, kiedy po nocy spędzonej w zbudowanym własnoręcznie łonie, kobiety rodziły się z Matki Ziemi – Matki Bogini, a ja wędrując po lesie mogłam zaśpiewać im w Jej imieniu pieśń, która była rozwinięciem tego usłyszanego w czasie śnienia wołania:

Persefono córeczko gdzie jesteś
ach proszę odezwij się
czyś w niebie jest czy też w piekle
twa matka odnajdzie cię

Persefono córeczko gdzie jesteś
już szukam cię tyle lat
po ziemi łzy moje płyną
tak bardzo tu ciebie brak.

Aby  nowo narodzone mogły odpowiedzieć pieśnią:

Persefoną córeczką znów jestem
rozłąki skończył się czas
twym głosem jestem i ciszą
Twym ogniem ogrzewam świat.

I tak, na ścieżce połączenia, dokonywało się radosne spotkanie córki z wytęsknioną Matką. Spotkanie, które uzdrawiało niezliczone rany odrzucenia, przywracając kobietom przynależne im, a na długo utracone poczucie godności. Te, które już się z łona Ziemi narodziły, przybywały chętnie w następnym roku, aby pięknie i godnie, w imieniu Kręgu, przywitać rodzące się siostry.

Opowieść Początku

Im dłużej wędrowałam w tej świętej opowieści, tym bardziej odsłaniała się ona przede mną, otwierając coraz głębsze pokłady znaczeniowe, jakby chciała powrócić do autentyku. Do swojej pierwotnej, nie zniekształconej historycznie wersji. A równocześnie odnaleźć siebie samą w naszym tu i teraz, w naszym na wiele sposobów podzielonym życiu. Skoro sama wydobyła siebie z głębi zapomnienia, co chce nam przypomnieć, czego nauczyć?

Pozwoliłam więc tej opowieści, żeby przeze mnie pisała siebie samą na nowo. I tak powstała „O Matce i Córce Opowieść”, w której Persefona ukazała się jako Ta, która wędrując łączy światy, ten widzialny z niewidzialnym, „które niegdyś rozdzielone, teraz już w niej połączone, jej wędrowaniem związane, jej przychodzeniem i odchodzeniem pojednane”.

Nowy Paradygmat

Rytm Bogini

Im dłużej wędrowałam razem z Persefoną celebrując życie w jego najgłębszym rytmie, zwanym nie bez powodu potrójnym rytmem Bogini: życie – śmierć odrodzenie, tym lepiej rozumiałam, dlaczego Matka Życie woła nas do siebie, jako swoje córki Persefony. Abyśmy łączyły to, co zostało w nas samych podzielone  w piękną, pełną mocy całość, aby móc potem wnieść to połączenie do świata zbudowanego na podzieleniu i micie walki.  Wyrywając w ten sposób korzeń przemocy zrodzonej z wielkiego lęku przed śmiercią.

Wciąż powracało do mnie pytanie, kiedy i dlaczego, na poziomie mitu, zostały one nie tylko rozdzielone, ale wręcz uznane za walczące ze sobą przeciwieństwa? Przecież przez  tysiące lat postrzegane jako dwie twarze, dwa dary Bogini, Tej, która daje życie i daje śmierć. Dlaczego trzeba było przemocą oderwać Córkę od Matki Demeter i w ten sposób przydzielić moc, którą ona reprezentuje do krainy śmierci? Jaka to moc, która w istocie swej, w esencji jest ukochanym dzieckiem Matki Życie? Jakaż by inna, jak nie moc przemijania! Właśnie moc, a nie, jak nauczono nas wierzyć przekleństwo i kara za grzech. Ta, która tutaj, na ziemi jest warunkiem a zarazem jedynym możliwym sposobem istnienia.

Przemijanie córką Życia?

A więc mit o Demeter i Persefonie jest zapisem tego właśnie momentu w historii,  w którym moc przemijania została odgórnie przydzielona do krainy śmierci! To była decyzja sankcjonująca dualizm życia i śmierci pojmowanych jako przeciwieństwa. Rozdzielonych, wrogich sobie. Opowieść pokazuje, że Matka-Życie nigdy się z tą decyzją nie pogodziła i nigdy – na nasze szczęście – nie pogodzi.

Misteria

Kiedy zobaczyłam, że Matka to życie, a córka – moc przemijania to stało się dla mnie jasne, dlaczego ta opowieść powróciła właśnie teraz, w czasie przejścia, od jednego świata i mitu do drugiego. Czas zatoczył koło, Matka-Życie zaczyna się dobijać, krzyczeć coraz mocniejszym głosem, aby przywrócić i uhonorować jej Córkę-Przemijanie. Z jasnego widzenia zrodziła się wizja współczesnych – a równocześnie rdzennych, że tak powiem, misteriów Demeter i Persefony. Słowa i pieśni wypływały ze mnie potężnym strumieniem układając się w spójną, radosną opowieść o Matce Bogini, która ujawnia siebie samą jako niewyczerpaną moc rodzenia, jako źródło życia, wieczny początek. Ale jej Córka Kore – tak jak każde ziemskie dziecko matki Życie – ma swoją ścieżkę.

W tej opowieści nie ma miejsca na przemoc, skoro Matka daje błogosławieństwo córce,  wysyłając ją w podróż inicjacyjną. Do podziemia, aby w ciszy ciemności doświadczyła Tajemnicy, odkrywając głębokie znaczenie swojego życia, które jest nieustannym przepływem – przemijaniem. Aby  mogła odkryć swoje imię i powrócić  do Matki  – która będzie na nią wiernie czekała – jako ta, która wie, kim jest. Pozwalając obumrzeć ziarenku, jakie dostała od Matki, może od-rodzić się jako Persefona. Oto głębokie znaczenie podróży inicjacyjnej, jaką jest nasze ludzkie życie. Rodzimy się ziarenkiem – darem od Matki Życie – ale kim do niej powrócimy, kiedy przyjedzie pora umierać?

Na najgłębszym, mistycznym poziomie Persefona jest tą mocą, która prowadzi nas ludzi, w równym stopniu kobiety, co mężczyzn – w naszym nieustannym wędrowaniu, poprzez niezliczone światy, poprzez śmierć i odrodzenie, jest naszą przewodniczką, która wskazuje nam drogę do Bogini Matki. Dlatego w naszych współczesnych misteriach Persefona tańcząc prowadziła wężowy korowód, który śpiewał głosami wielu kobiet i wielu mężczyzn:

 To ja, to ty, jesteś dziś Persefoną, córką Matki-Życie, pani Demeter, synem Matki-Życie, Pani Demeter

To ty, to ja Persefona, łączę światy, między światami wędruję, ze śmiercią życie, ze śmiercią życie, ze śmiercią… życie. światło i ciemność, światło i ciemność, światło i ciemność… ze śmiercią… życie.

Nowy Paradygmat

Śmierć i Odrodzenie

Takim radosnym korowodem, roztańczoną żywą spiralą przemijania weszliśmy razem, na jesiennych misteriach w ciszę i głębię ciemności, umierając zimą razem z Persefoną, wraz z nią odrodzić się na misteriach wiosennych. W rozkwitającym Ogrodzie Bogini. Kiedy Persefona schodziła do podziemia, była dorosłą kobietą. Kiedy odradzała się z wiosną – młodziutką dziewczynką. Aby ożywić tą prastarą opowieść – potrzebne były dwie pary matek i córek. Dlaczego? Tylko wtedy mit zyskuje wiarygodność, kiedy żywa, ludzka matka powie do córki, którą urodziła te same słowa, jakie Bogini Matka mówi do Córki Bogini:

Urodziłam cię, abyś żyła, urodziłam cię abyś umierała
urodziłam cię, abyś nieustannie się odradzała

Tak się szczęśliwie złożyło, że była ze mną w Kręgu moja córka Natalia, która była gotowa zająć miejsce Kore – Persefony schodzącej do podziemia, kiedy ja zajęłam miejsce dawno temu, już u samego zarania tej historii, wskazane przez Panią Demeter. Zaś wiosną zamieniły nas Beata i jej dziewięcioletnia córeczka Małgosia. I nie było nikogo, spośród zgromadzonych, kto nie płakał by z wielkiego wzruszenia, kiedy po długiej rozłące Persefona, jako mała dziewczynka w białej sukience biegnie do swej mamy Bogini, kiedy zaczynają swój radosny taniec połączenia w samym sercu Ogrodu.

A potem wszystkie, licznie zgromadzone matki i córki tańczą w dwu wężowych korowodach, czerwonym i białym, aby na koniec połączyć się w jednej, podwójnej spirali, najstarszym z symboli Bogini.

Nie wiedziałyśmy wtedy wszystkie cztery, jak wysoką cenę przyjdzie nam zapłacić za odważne wejście w przestrzeń mitu, jak radykalnej transformacji zostaniemy poddane i jak wielką wolność zyskamy wychodząc z podziemi. Dziękuję wam Beato, Natalio i Małgosiu za zaufanie, jakim mnie obdarzyłyście, wchodząc w tę świętą opowieść jako jej uzdrowicielki. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

Nowy Paradygmat