Krąg
Nowy Paradygmat
Krąg mamy zapisany w genach
Po wielu latach pracy w polu kręgu śmiało mogę powiedzieć, że strukturę kręgu mamy zapisaną w naszej zbiorowej pamięci, dlatego tak łatwo się w nim – na nowo – odnajdujemy. Jakże mogłoby być inaczej, skoro przez dziesiątki, a może nawet setki tysięcy lat krąg stanowił podstawową, nie-hierarchiczną strukturę społeczną. Taką, którą w partnerski sposób współtworzą wszyscy członkowie społeczności. Nic zatem dziwnego, że teraz, kiedy coraz więcej ludzi nie odnajduje się już w patriarchalnym, hierarchicznym, opartym na dążeniu do władzy modelu społeczeństwa – krąg powraca. Jako inspiracja i zdrowy model relacji międzyludzkich. A także jako miejsce transformacji i budowania nowych wzorców.
Jak zawsze, w czasie przejścia od starego do nowego świata, potrzebni są nauczyciele, którzy podejmują się takiej pionierskiej pracy. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, dwadzieścia dwa lata temu, chociaż tego nie planowałam, to jednak okazało się, że mam być jedną z nich. Z wielkim oddaniem praktykowałam wówczas buddyzm Zen, który był moją duchową ścieżką i miał taką pozostać na resztę życia. Jeeśli moim przeznaczeniem było zostać duchowym nauczycielem, to tylko w tej tradycji, skoro mój mistrz Roshi Genpo przygotowywał mnie do roli spadkobierczyni dharmy. Sprawa była przesądzona. Aż w pewnym momencie – który okazał się później radykalnie zwrotnym – wyśniłam Buddę o twarzy Indianina.
Sen: Budda Indianin
Przyjechał zza oceanu, aby pomóc mi w kuchni (bywałam tenzo w czasie odosobnień medytacyjnych i wtedy przy kuchni właśnie była moja praktyka medytacji, kiedy inni siedzieli w zendo ze skrzyżowanymi nogami). We śnie w ogromnych garach gotowaliśmy jedzenie, żeby nakarmić wszystkich głodnych na tej ziemi. To było współczucie w działaniu. Bardzo konkretnym, takim bliskim ziemi, kobiecym działaniu. Było przedwiośnie, śnieg jeszcze leżał miejscami, a Budda Indianin już wziął się za orkę, pokazując mi, jak ważna jest troska o ziemię, że to teraz najgłębsza, najbardziej potrzebna duchowa praktyka. Że nie ma i nigdy nie było nic ważniejszego od Tej- która-nas karmi. Nie ma też na co czekać ani zwlekać, bo ona jest już gotowa, żeby przyjąć ziarenka, jakie jej powierzymy.
I tak właśnie stałam się ziarenkiem. Już trzy miesiące później pojechałam na mój pierwszy krąg, prowadzony przez Mattie Wolf, która przybyła, rzecz to jasna, zza oceanu, aby dzielić się z nami rdzennie amerykańską, „indiańską” wiedzą o duchowości Ziemi. Kolejne trzy miesiące później usiadłam w kręgu prowadzonym przez Danutę Ogaoeno, która po wieloletnim pobycie w Ameryce Północnej powróciła właśnie na ojczyzny łono – skądże by, jak nie zza oceanu – aby powołać pierwsze w Polsce, stacjonarne kręgi. Przywożąc ze sobą przekaz i bezcenne nauki wielkiej nauczycielki ludu Seneka i zarazem szamanki Babci Twylah Nietsh. Nie dane mi było w tym wcieleniu spotkać jej osobiście, a jednak traktuję ją jako moją duchową nauczycielkę, gdyż wszystkie jej nauki, jakie tylko poprzez Danutę dotarły do mnie, zapadły głęboko i otworzyły przestrzeń do wieloletnich poszukiwań i pogłębiania starej, uniwersalnej wiedzy, do której dostałam klucz.
babcia Twylah Nitsch
Nowy Paradygmat
Jak powstały pierwsze Kręgi
Klucz od babci Twylah Nitsch już trzy miesiące później, w grudniu 1998 roku miał się okazać bezcennym narzędziem w prowadzeniu kręgu. Oczywiście wcale tego nie planowałam, ale jak wiemy, ciąża trwa dziewięć miesięcy, dziecko było gotowe i chciało się urodzić. Spotkały mnie moje byłe uczennice i studentki opowiadając, jak bardzo czują się zagubione w „byciu kobietą” i że „nie tak to miało wyglądać, nie tego nas uczyłaś” więc teraz „zrób coś z tym!” Powiedziałam o tym Danucie, że młode dziewczyny bardzo potrzebują kręgu i że może uwzględniła by to w swoich planach, a ona na to: „skoro to widzisz i czujesz, to znaczy, że właśnie ty masz to zrobić”. No tak. Od Roshiego Genpo, oprócz wielu bezcennych nauk dostałam i taką, że odpowiedzialność polega na dawaniu odpowiedzi na sytuację. A więc dałam, nie mając zielonego pojęcia, do czego mnie ona zaprowadzi.
Kiedy rozniosła się wieść o pierwszym kręgu, zaraz powstał następny i następny, nie miałam wolnej chwili, żeby się zatrzymać, pojawiały się coraz to nowe kobiety, w najróżniejszym wieku, a wszystkie prowadziła tęsknota za bezpieczną wspólnotą i nienazwanym jeszcze, ale niezbędnym nam już do życia siostrzeństwem. To był czasu Początku, zasiewania nowego – choć równocześnie bardzo starego – ale w nowych warunkach i przez to w nowej formie, warsztatowej, gdyż trzeba było budować strukturę kręgu od podstaw, a równocześnie zmierzyć się z ogromnym lękiem, jaki zapisały w naszej zbiorowej pamięci czasy polowania na czarownice, kiedy to Krąg został utożsamiony z sabatem i konszachtami z szatanem. Tradycja Kręgu, wiedza i mądrość, jaką przekazywały cieszące się szacunkiem mądre kobiety zwane wiedźmami, została wypalona na stosach, razem z etosem siostrzeństwa i naszą rdzenną, europejską tradycją duchowości Ziemi. Dlatego potrzebny był ten przekaz zza oceanu, z rdzennej amerykańskiej tradycji, w której krąg nieprzerwanie, przez wiele pokoleń funkcjonował jako żywa struktura, zarówno społeczna, jak i duchowa. Potrzebny był nam punkt wyjścia, zdrowy wzorzec, na którym mogłyśmy zacząć na nowo budować zaufanie do mocy kręgu. A także odbudowywać, zanegowane przez oficjalny system religijny, duchowe połączenie z Ziemią.
Szczególnie cenna była w tym kontekście przekazana przez Danutę nauka babci Twylah dotycząca budowania kamiennego Kręgu Prawdy – kręgu uzdrawiającej mocy z tradycji Seneka z jego dwunastoma cyklami prawdy.
Począwszy od 1999 roku, budowałam go wielokrotnie, najpierw z kobietami, później również z mężczyznami, dla których w 2009 otworzyłam krąg. Zawsze po inicjacji, ceremonii narodzin jako córki – synowie – Matki Ziemi. Wspólne budowanie kręgu było przypieczętowaniem tej dobrowolnie wybranej, duchowej więzi z Ziemią, dawało też każdemu konkretną wskazówkę, jak może to połączenie wzmacniać i rozwijać. Czy będzie to ścieżka słuchania, czy raczej służenia innym, a może szacunek lub wdzięczność będzie tą jakością , która pozwoli żyć w prawdzie? Rodzisz się do nowego życia i od razu dostajesz podstawę do zbudowania poczucia bezpieczeństwa, które nie będzie oparte na kontrolowaniu, ale na zaufaniu do sił życia. To wiele zmienia, nieprawdaż?
Wielki Krąg
Krąg Prawdy dał też strukturę temu wielkiemu kręgowi, do którego po ceremonii inicjacji dołączały kobiety z kolejnych prowadzonych przeze mnie kręgów. Te, którym Ziemia wskazała to samo miejsce, mogły się spotykać i wspólnie odkrywać przekaz, jaki dostały, wspierać się w tym procesie. Wielka niespodzianką i jeszcze większą inspiracją okazały się tutaj „Matki Klanowe” Jamie Sams. Pewnego dnia dostałam od Marii Eli Lewańskiej kserokopię angielskiej wersji książki (na długo przed tym, zanim, dzięki jej wytrwałym staraniom ukazała się po polsku), otworzyłam i nie mogłam uwierzyć własnym oczom: oto nasz ukochany Krąg Prawdy! Okazało się, że Jamie, która była wnuczką Babci Twylah posłużyła się strukturą tego kręgu jako kanwą dla opowieści o Matkach Klanowych.
Nowy Paradygmat
Matki Klanowe
Oczywiście na najbliższym, zimowym spotkaniu wielkiego Kręgu ożywiłyśmy wszystkie historie, każde miejsce w kręgu dostało przewodniczkę w postaci jednej z Matek Klanowych, jakaż to była radość! Po kilku latach jeszcze raz ożywiłyśmy tą opowieść, przefiltrowaną przez nasze kręgowe doświadczenie, aby podzielić się nią na szerszym forum, na jednym z organizowanych przez nasze Stowarzyszenie świąt „W Rytmie Bogini”.
A potem jeszcze raz, tym razem dla duchów Świetlistego Lasu, który był naszym letnim domem przez wiele letnich kręgów.
Jak to ujęła Kalina, jedna z moich uczennic: „Czego ten las nie widział i nie słyszał… Zapisane w nim i w nas te wszystkie ceremonie, łzy, opowieści, narodziny, pogrzeby, dzikie tańce nago w burzy przy ogniu, podróże najdalsze choć tak bliskie, to całe nasze bycie razem jako siostry, córki Ziemi. To podstawowa część tego kim dziś jestem, mój korzeń.”
Nowy Paradygmat
Czym są nasze korzenie?
Przyjmując z wdzięcznością nauki z amerykańskiej, rdzennej tradycji wiedziałam, że są one głównie zachętą oraz inspiracją do znalezienia naszych duchowych korzeni. Przecież tylko na własnych korzeniach się wzrasta, nie na egzotycznych, jakkolwiek piękne by one nie były. Krąg uzdrawiającej mocy jest uniwersalną strukturą, ale zawsze zakorzenioną w konkretnej kulturze i tradycji. W sytuacji takiej jak nasza, europejska, – odcięcia przemocą od korzeni na wiele, wiele pokoleń – odbudowywanie kręgu musiało być z konieczności równocześnie uzdrawianiem. Oczyszczaniem starej studni z wszelakiego śmiecia, które tam przez wieki nawrzucano, z przesądów, którym przydano rangę prawdy absolutnej, z przekłamań i stereotypów, w które nauczono nas wierzyć, ze wszystkiego, co oddzieliło nas od baśniowej „wody żywej”.
Proces budzenia się Kobiet
A równocześnie budzeniem Tej–Która–Zasnęła, ale wciąż żyje w głębiach nieświadomości przechowując dla nas wiedzę i mądrość, a także wielopokoleniowe, życiodajne doświadczenie przodkiń. Dlatego właśnie w mojej pracy odwoływałam się zawsze do naszych kulturowych historii zapisanych w zbiorowej pamięci a dostępnych nam w postaci baśni i mitów.
Jak rozumiem ten proces budzenia się kobiet opowiadam w filmie dokumentalnym Agnieszki Trzos Wiedźmy.
Ceremonia dla Czarownic
To był wieloletni proces wymagający wytrwałości i odwagi nie tylko mojej, ale wielu zaangażowanych w to kobiet. Wszak zbiorowe historie można uzdrowić tylko zbiorową energią i mądrością. Dopiero po 10 latach intensywnej pracy i głębokiej transformacji mogłam zaprosić moje uczennice do wzięcia udziału w uzdrawiającej ceremonii dla naszych duchowych przodkiń przezwanych czarownicami. Przez siedem dni i siedem nocy w Świetlistym Lesie płonął ogień oczyszczenia. Trzydzieści sześć kobiet znalazło w sobie dość odwagi i miłości, żeby spotkać się z największą traumą, jaka została zapisana we wspólnej kobiecej duszy i pamięci. Dając o sobie znać wyłaniającym się nagle z pokładów nieświadomości wstydem i lękiem, który powstrzymywał, a nawet paraliżował wiele pokoleń kobiet przed jawnym stanięciem w swojej mocy i mądrości.
Był to potężny, wielowymiarowy proces uzdrawiania, którego sercem było uznanie przez nas tego odrzuconego dziedzictwa jako własnej duchowej linii przekazu. Każda z uczestniczących w ceremonii kobiet wybrała jedną z wielu przygotowanych przez Beatę Frankowską kart z imieniem jakiejś kobiety, która żyła na naszej ziemi i została posądzona o czary a potem spalona. Aby wobec ziemi i nieba, wobec wszystkich sił życia i umierania, powiedzieć :„Ja wnuczka …… przywracam mojej babci ……. skazanej za ….. godność, szacunek i dobre imię.” To była nić połączenia, która miłością i wdzięcznością związywała to, co przemoc i nienawiść chciała na zawsze zniszczyć.
Żeby dopełnić ten proces wzięłyśmy popiół z ognia oczyszczenia jako symboliczne prochy naszych duchowych babek i włożyłyśmy je do przygotowanego dla nich, w sercu lasu, w sercu kamiennego Kręgu Prawdy symbolicznego, wspólnego grobu. Na koniec zaprosiłam kobiety – a także wszystkie licznie przybyłe duchy przodkiń – do utworzenia żywej Spirali Przemijania z intencją, aby ta raniąca nas i zniewalająca na wiele sposobów stara historia przeminęła bezpowrotnie. Aby nasze wnuczki i prawnuczki nigdy już nie musiały się nią zajmować. Aby mogły wzrastać na zdrowych, mocnych, wolnych od traumy korzeniach.
Praktycznie wszystkiemu, co robiłam przyświecała ta właśnie intencja. Bo tak to jest, że kiedy zajmiesz miejsce wnuczki, to równocześnie stajesz się babką. Odzyskując własne duchowe dziedzictwo, dostajesz do ręki wrzeciono, stajesz się Prządką, która przędąc nić połączenia jednocześnie tka z niej nowe wzory. Dla tych, które i którzy przyjdą po nas.
Do wspóltworzenia wzorów naszej rdzennej duchowej ścieżki Bogini, do znajdowania dla nich wspólczesnej formy, zgodnej z naszym tu i teraz doświadczeniem, powołałam Krąg Drzewo Życia. Na zaproszenie odpowiedziały nie tylko kobiety, znalazło się też kilku odważnych mężczyzn, dla których szczególnie ważny jest pokojowy aspekt tej duchowej tradycji. Odnajdują swoja duchową esencję w archetypicznych postaciach takich jak Minotauros – księżycowy byk, Cerunnos czy Zielony Mężczyzna. Te siedem lat wspólnego zasiadania w kręgu dało nam bezcenną, wieloaspektową perspektywę, pozwalajac uwolnić się od wielu iluzji oraz stereotypów, jakie jedna płeć utkała dla drugiej. Wiemy, że tylko współ-tworząc pokojowe relacje pomiędzy kobietami a mężczyznami możemy wnieść do świata upragnione pokojowe wzorce i wartości duchowej ścieżki Bogini.